Zaręczyny po królewsku - Najpiękniejsza historia miłosna Łańcuta
Łańcut, niewielki gród skąpany w blasku słońca, stał się tłem dla historii, która nie miała nic wspólnego z wojną czy polityką – lecz z miłością. To właśnie tutaj, na wzgórzu plebańskim, Władysław Jagiełło, władca potężnego królestwa, stanął przed decyzją, której nie podpowiadali mu doradcy ani kronikarze.
Jego serce, doświadczone przez lata rządów i bitew, znalazło ukojenie w spojrzeniu Elżbiety Granowskiej – kobiety, która nie była młodą królewną z europejskiego dworu, lecz kimś więcej. Była tą, która rozumiała go bez słów.
Mówią, że tamtego dnia, gdy Jagiełło wyznał jej uczucie, w Łańcucie powiał ciepły wiatr. Może był to zwykły podmuch, a może historia sama na chwilę wstrzymała oddech, by zapamiętać ten moment. Król ukląkł nie przed władzą, lecz przed miłością – a Łańcut stał się świadkiem chwili, w której monarcha i człowiek stali się jednym.